Rok 2020 okazał się wyboisty dla popularnego, warszawskiego składu hip-hopowego PRO8L3M. Duet, złożony z rapera Oskara i producenta muzycznego Steeza, napoczął ten rok wraz z premierą krążka „Art Brut 2”. Materiał ten był kontynuacją wyśmienitego mixtape’u, który muzycy nagrali sześć lat wcześniej i który przyniósł im ogromną popularność dzięki niecodziennej, nowatorskiej koncepcji zainspirowania się klasyczną, polską muzyką z lat osiemdziesiątych. Od tamtego albumu trwał tak naprawdę okres wielkiej hossy PRO8L3Mu, który jako zespół konsekwentnie wspinał się po szczeblach kariery na komercyjnym rynku muzycznym, zdobywając platynowe płyty i prestiżowe wyróżnienia z Fryderykiem na czele. W 2020 roku, tuż po premierze najnowszego albumu, miała nastąpić ogromna, rozbuchana trasa koncertowa, na którą Oskar i Steez wyraźnie zacierali ręce, chcąc uraczyć fanów swoimi najnowszymi utworami, spośród których wiele miało ogromny potencjał koncertowy. Plany te pokrzyżowała im jednak pandemia, która nie sprawiła jednak, że muzycy spoczęli na laurach.
Block Party Mixtape
Po kilku tygodniach ogólnopolskiego lockdownu, który był pierwszą reakcją polskiego rządu na wybuch pandemii koronawirusa, gruchnęła wiadomość, że PRO8L3M, korzystając z przymusowej przerwy od koncertów, zamierza wydać wyjątkowy materiał, na którym po raz pierwszy w historii zespołu tłumnie pojawią się goście. Wcześniej było to ewenementem – Oskar pojawiał się gościnnie jedynie na płytach prawdziwych weteranów polskiej sceny hip-hopu, takich jak Włodi czy Hemp Gru, a duet ściągał na swoje płyty tylko uznanych, wyjątkowych graczy – na pierwszym LP po ponad dekadzie nieobecności na scenie udzielił się Eis, a na „Widmie” pojawili się Artur Rojek i Borixon. Występy te zawsze były wartością dodaną dla albumów, więc fani od razu zaczęli zacierać ręce w oczekiwaniu na materiał, który miał być PRO8L3Mem w odsłonie znacznie luźniejszej i ograniczonej pod względem konceptualnym. Okres oczekiwania zaczął się jednak przedłużać i szybko stało się jasne, że „Block Party” w 2020 roku się po prostu nie ukaże.
Fight Club
Jeszcze w 2020 ukazały się „Strange Days”, czyli pierwszy singiel promujący album, który nie przecierał nowych szlaków pod względem brzmienia, ale zespół kontynuował nim tradycję rozpoczynania promocji albumu od utworu, który świetnie sprawdzi się na koncertach. Później nastąpił „Żar”, na którym gościnnie udzieliła się Brodka, która jednak nie pojawiła się w roli „dziewczyny od refrenów”, lecz zarapowała swoją własną zwrotkę i dostarczyła kilka pięknie brzmiących wokaliz. „V” i „Fight Club” były kolejnymi singlami bez gości, które zdradzały jednak sporą skłonność do eksperymentów – pierwszy jest interesujący pod względem muzycznym, a drugi pod względem wokalnym. Wraz z premierą tego drugiego ujawniona została bodaj największa zagadka związana z albumem, którego nazwa została przemianowana właśnie na „Fight Club” – ujawniona została lista gości.
„Witamy, witamy, witamy”
Pierwszy szok następuje niemal od razu – w drugim utworze na płycie udzielą się Kaz Bałagane i Szpaku. Jest to bardzo zaskakująca kolaboracja, której nie sposób było się spodziewać – znając jednak naturę tych muzyków, możemy spodziewać się wyśmienitej historii z warszawskich ulic, na których Oskar i Kaz Bałagane zarapują swoje fabularne zwrotki, a Szpaku dostarczy wyśmienity, melodyjny refren. Bardzo ciekawy będzie również udział Palucha, który stylem pasuje znacznie bardziej do ulicznego rapu Oskara – tak samo zresztą jak Młody Dron czy Kukon. Na „Fight Clubie” pojawią się również prawdziwe legendy sceny – Pih, Ero, Sokół, Pezet. Na takie grono raperów występujących gościnnie mogą sobie pozwolić tylko najwięksi muzycy na polskiej scenie hip-hopowej. Uzupełnieniem zaskakującej listy kolaboracji wydaje się udział Dawida Podsiadło w „Freonie”. Jeśli mowa natomiast o rozczarowaniach, to pewnym zaskoczeniem wydaje się brak udziału kolegi Oskara i Steeza z ich wspólnej wytwórni, czyli Taco Hemingwaya. Wielu słuchaczy ostrzyło sobie również zęby na gościnną zwrotkę Quebonafide.
Intrygującym i nieoczywistym aspektem tej płyty będą również kolaboracje produkcyjne – Steez zaprosił na ten krążek grono uznanych producentów muzycznych i należy uczciwie przyznać, że nie sposób powiedzieć, w jaki sposób retrofuturystyczny styl Steeza się z nimi połączy. Klasycznie grający Luxon i The Returners, Szamz, słynący z zagranicznych kolaboracji, utrzymanych w estetyce nowojorskiego drillu, a także Duit, czyli uznany muzyk, słynący z wyśmienitej jakości elektroniki. Wszystko wskazuje zatem na to, że na „Fight Clubie” czeka nas mnóstwo zaskoczeń, a odkrywanie tego krążka stanie się prawdziwą, muzyczną przygodą.